Euforia, fajerwerki, oklaski. Udało mi się opowiedzieć bajkę z happy endem, którą można zakończyć słowami „i żyła długo i szczęśliwie”. Kolejna opowiastka jeszcze tylko doda cukru do tego magicznego świata pełnego synchroniczności, pięknych zbiegów okoliczności i spełniających się życzeń. Pierwsze minuty nowego życia w Krakowie były ciężkie i wystawiły mnie na próbę. Wysiadłam z pociągu i skierowałam się w stronę przystanku tramwajowego. Zawsze kupuję bilet, jak porządny obywatel i osoba panikująca na widok kanarów – nawet z ważnym biletem w ręce. Doznałam prawdziwego dramatu, ponieważ automat zjadł mi 5 zł i nie chciał oddać. Pomyślałam, że świetnie się zaczyna, jednak postanowiłam nie dać zbić się z tropu i swojego…Continue reading Żyła długo i szczęśliwie
Kategoria: początki
Earn, eat, pray, love. Historia o tym, jak nie pojechałam w podróż. [2]
Już podczas pobytu w Szwajcarii zaplanowałam sobie kilka atrakcji na najbliższy czas (oprócz Wielkiej Podróży, oczywiście). Wiedziałam, że moją bazą będzie Gorzów. Wiedziałam, że jestem tam w stanie wytrzymać około tygodnia, potem dla zachowania równowagi swojej i otoczenia trzeba się ewakuować. Po wstępnej aklimatyzacji na polskiej ziemi wyjechałam więc na zasłużone wakacje. Gorzów-Kraków-Marrakesz-Agadir-Warszawa-Korfu-Warszawa-Gorzów. Majówka zaczęła się dla mnie w połowie kwietnia i trwała 3 tygodnie. Torby dopasowane do wymiaru bagażu podręcznego mieściły zaskakująco dużo rzeczy. Dużo słońca, dużo czasu z przyjaciółmi, dużo jedzenia. Widziałam pustynię i ocean. Jechałam na wielbłądzie, byłam w autentycznym hammamie dla lokalsów i zostawiłam tam obrzydliwie dużo złuszczonej…Continue reading Earn, eat, pray, love. Historia o tym, jak nie pojechałam w podróż. [2]
Earn, eat, pray, love. Historia o tym, jak nie pojechałam w podróż. [1]
Mam dość. Rzucam wszystko i jadę w świat. Gdzieś, gdziekolwiek, nieważne, może do Azji, jest tanio, przecież już umiem się wydostać z lotniska w Delhi, potem już jakoś pójdzie. Na ile? Na ile się da, trzy miesiące, pół roku, zobaczymy jak to wyjdzie. Za ile? Zależy, ile uzbieram, ale przecież jakoś to będzie. Z kim? Sama, czemu nie, może przestanę panicznie się bać ludzi i będę musiała się przełamać i zacząć z nimi rozmawiać. W drodze przecież tyle się dzieje i poznaje ludzi. Ogarnę. Taki pomysł pojawił się w mojej głowie w 2017 roku. Miesiącami nie dawał spokoju. W bólach i mękach w sierpniu złożyłam wypowiedzenie w pracy, miałam…Continue reading Earn, eat, pray, love. Historia o tym, jak nie pojechałam w podróż. [1]